poniedziałek, 28 lutego 2011

Nie bezczynnie / Not idly

Jakoś wolniej mi idzie ostatnio. Zastopował mnie sweterek dla dziecka:
Generalnie staram się go robić bez użycia igły, ale jak widać nie zawsze się da. Kołnierz wymagał zszycia (grafting). Męczę się teraz nad rękawami, robię je bez szycia i wszywania, główkę od góry, mniej więcej tak, jak pokazano TU i TU (dzięki Dobre Kobiety za te opisy, oba były pomocne!). W praktyce okazało się, że nic nie jest takie proste, na jakie wygląda. Czemu mnie to nie dziwi? Zaczynałam główkę rękawa trzy razy, w końcu chyba się udało. Chyba, bo rękaw jeszcze w trakcie, ale widać że ładnie się układa. Zresztą, mam wsparcie:
Niedawno był Dzień Kota, przegapiłam, więc z opóźnieniem pokazuję moją pomocnicę. Ona, tak w ogóle, to nie jest zainteresowana tą wełną, uchowaj Panie. Ona tak całkiem przypadkiem się tu usadowiła. Spryciara.

I am not making much progress with my knitting lately. Firstly, I had some difficulties with sleeves for my daughter's sweater, trying to join them to the body without sewing. It seems that I succeeded! To be proved in my next post, hopefully. I feel supported by my furry friend, who is accidentally sitting  over the yarn, truly puzzling accident. A cunning plan behind.

 A to chusta "podróżna". Mało miejsca zajmuje, więc wożę ją ze sobą, jeśli przewiduję jakieś czekanie w kolejce czy przymusowy czas wolny. Utrudnieniem jest dla mnie wzór: nie spuszczam oczu z rozpiski, bo nie jestem w stanie zapamiętać sposobu dodawania oczek na brzegach. Trochę się już nudzi, warto by ją skończyć zanim polegnie gdzieś w kufrze, na stałe na drutach. Kolor ma trochę jakby jarzeniowy, myślałam o podfarbowaniu, ale w składzie jest 37 % akrylu, oprócz alpaki i wełny, więc chyba nie warto ryzykować. 

A "travel" shawl doesn't occupy much space, so I take it everywhere with me, in case of spare time. Somehow, I can not remember how to add stitches at the edges so I do not part with the pattern description. It is getting a bit boring, high time that I finish it, otherwise it may rest for good in a chest, permanently on needles. And color is a bit too glaring. I was thinking about dyeing, but it contains 37% of acrylic, the rest are alpaca and wool, so probably not worth a risk.

A to kolejna moja Gail, i tę muszę skończyć. Trudno mi oszacować jej rozmiar w tej chwili. Docelowo ma być ogromna (zgodnie z życzeniem przyszłej właścicielki), a już teraz jest bardzo duża. Wezmę się i skończę. Kiedyś. Skoro już to publicznie zadeklarowałam, to się przecież nie wycofam :-)

And finally, my third Gail shawl, this one has to be completed. It is difficult to estimate its size now. The target is to make it enormous (in accordance with the wishes of  the owner-to-be), and is already very large. I'll get to work and finish it. Someday. Since it has been stated in public, no retreat now :-)

5 komentarzy:

  1. no właśnie, sweterki dla dzieci niby powinny się robić szybko - bo mniejsze, a z reguły ciągną się strasznie; chyba mnie przy robocie dołuje świadomość, że one są "na chwilkę", dzieci tak prędko rosną... też teraz dłubię dziecięcy :)

    wielu kolejek życzę, żeby chusty się pokończyły, bo widać, że będę piękne :) z czego powstają?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.
    He he, miło powiedzieć "dziecko" nawet jak dziecko ma co najmniej takie same gabaryty jak mama. Jak dziecko miało rozmiary dziecka, to właśnie dlatego nie robiłam sweterków, że byłyby takie "chwilowe" :-)
    Brązowa chusta jest z kid moheru YarnArtu, turkusowa z Alpaca T/25 Ispe, cienizna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna włóczka!!!A chusty zapowiadają się rewelacyjnie!!!Podziwiam za determinację w ich robieniu :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ tu pięknie u Ciebie. Ja się wpraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A miło mi, dziękuję za dobre słowo :-) Zapraszam serdecznie

    OdpowiedzUsuń