niedziela, 11 maja 2014

Nie wiem czy mi się podoba / Not sure if I like it

 A tak wygląda teraz wełna, którą pokazywałam w poprzednim poście. Sporo zabawy miałam z farbowaniem: chciałam mieć 4 motki ufarbowane na 3 kolory, a że nie mam dużego gara, który by na raz tyle pomieścił, to farbowałam zawinięte w folii na parze, na dwa razy. Okazało się że z jakiegoś powodu bordowa farba z motylkiem nie trzyma się wełny, przy płukaniu prawie cała zeszła, zostawiając tylko brzydki, brązowawy odcień. No to zrobiłam drugie podejście: całość wrzuciłam do żółtej farby, z  myślą że żółty + brązowy = brązowy ciekawszy, a zielonemu nie zaszkodzi. A efekt był dalej taki sobie. Ponieważ byłam ciekawa, czy bordowy kolor w ogóle nie "chwyta", czy tylko potrzebuje innego traktowania, pogotowałam w farbie ok. 30-40 min surową (znaczy się nie sprzędzioną) wełnę i wyszło całkiem nieźle, bordowo znaczy się. Wobec tego zrobiłam trzecie podejście: same końcówki pasm wrzuciłam do gara do bordowej farby, a reszta pasm, tj. żółto-zielony koniec, dyndała radośnie poza garem. Mogłam sobie pozwolić na takie traktowanie wełny, bo wcześniej próbowałam ją sfilcować i okazało się to nad wyraz trudne. Naprawdę, trzykrotne farbowanie, mieszanie, przerzucanie z letniej do gorącej wody i odwrotnie, w ogóle nie sfilcowały czarnogłówki. Kolory wyszły i tak dość dziwaczne: bordowego trudno się dopatrzyć, za to jest brąz, niekoniecznie taki za jakim przepadam. Nie jest źle, ale nie jest dobrze. Mimo to zostawiłam jak jest, bo na razie nie mam siły zmieniać. Wrzuciłam na druty i nie mogę się zdecydować, czy mi się podoba, czy nie :-)
Wniosek: farbowanie proste nie jest, trzeba potrenować, żeby się nauczyć. Ale jest ciekawe i nieprzewidywalne :-)

4 komentarze:

  1. mnie się podoba :)

    Farbki "z motylkiem" są chyba do bawełny i faktycznie, wełny się nie trzymają (mi z bordo wełna wyszła delikatnie różowa), polecam wypróbować barwniki kakadu - do wełny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dobrze wiedzieć :-) Część farb z motylkiem działa na wełnę całkiem dobrze, nie mam zastrzeżeń do żółtego i zielonego, ale niebieski i bordo to już średnio chwytają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nigdy nie farbowałam, więc nie wypowiem się. Natomiast z ciekawością oglądam to, co wyszło Koleżankom blogowym :) Rzeczywiście - farbowanie to niespodzianka. Myślę, że to, co wyszło na Twojej wełnie, jest całkiem ciekawe. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni projekt do tych kolorów - kojarzą mi się z wczesną jesienią :) Może mitenki?
    Pozdrawiam cieplutko,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie z jesienią skojarzyły się te kolorki Dziecku :-)Dzięki za dobre słowo, mitenki do kompletu byłyby bardzo pożądane, najpierw tylko muszę sprawdzić czy da się tę wełnę nosić na gołą skórę, bo na dwoje babka wróżyła na razie. Nie zagryza ale i nie dopieszcza :-)

    OdpowiedzUsuń