sobota, 31 grudnia 2016

Nowe na Nowy Rok

Nie planuję robić podsumowań, obietnic ani planów w związku z Nowym Rokiem; niech się życie toczy, zrobię co mogę i co dam radę.
Trochę zamarł mi blog w tym 2016, ciężka końcówka roku była i nielekko zapowiada się 2017, ale to dobrze. Coś tam szyłam, coś dziubałam na drutach, tylko zabrakło siły i mobilizacji żeby Wam to pokazać. No to chociaż jakieś pojedyncze sztuki zaprezentuję:
Prawie biała koszula, na wczorajszym zdjęciu jeszcze bez guzików, dziś już porządnie wykończona. Z guzikami zrobił się problem - w mojej ulubionej pasmanterii zaczęli sprzedawać je jedynie w hurtowych ilościach. Nie kupię przecież 1000 sztuk, bo do końca życia pewnie tylu koszul nie uszyję, żeby te guziki ponaszywać, odpukać. Udało się szczęśliwie  wygrzebać w sklepie przyzwoitą setkę guzików (rozsądny zapas!) i wykończyć koszulę jeszcze w starym roku. Wykrój jest bardzo przyjemny, z papavero, kilkakrotnie już przetestowany. Muszę tylko pamiętać żeby koniecznie poszerzać rękawy o około cal w obwodzie ramienia, co mi mocno rzutuje na dopasowanie rękawa do torsu, wrrr. Tym razem wyszło nieźle, bywało gorzej :-) Koszula jest w pełni noszalna. W ogóle testowałam kilka wykrojów koszul w ostatnim półroczu  i ten jakoś najbardziej mi pasuje. W szyciu posiłkowałam się wspaniałym tutorialem koszulowym przygotowanym przez Kingę, naprawdę REWELACJA, polecam.
 Spódnica powstałą z resztki tkaniny wyprzedażowej, nie gniecie się no i ta krata - musiałam mieć kraciastą spódnicę. Wykrój to radosna twórczość, dwie ćwiartki koła zszyte nawet bez próby spasowania kratki, na co zresztą nie było najmniejszej szansy. Długość wyszła dokładnie taka, na jaką pozwoliły wymiary tkaniny, nie zostało nawet na podwinięcie dołu, więc wykorzystałam czerwoną lamówkę, co do której zmieniły mi się plany i leżała nieprzypisana do żadnego zadania.
Lamówką wykończyłam też pasek od spodu. No i mam takie ładne elementy pięknie schowane przed światem, za to niezmiernie poprawiające mi humor :-) Lubię tę spódnicę, dobrze się układa, nie gniecie się, kolor i fason mi leżą. Czego chcieć więcej? No i ta haftka przy pasku, taka trochę staroświecka i niedzisiejsza, no miód.
Z dziubanych rzeczy chyba nie pokazywałam jeszcze sweterka Natsumi by Yoko Hatta. Zdjęcie już mocno archiwalne z 2014 roku. Jak kupiłam wzór, musiałam od razu wrzucić na druty a pod ręką była tylko taka właśnie jak na poniższej fotce szara mieszanka wełny i czegośtam nieszlachetnego. Mimo to sweterek jest mocno użytkowany, niesamowicie wygodny i ukochany, do tego stopnia, że popełniłam drugi taki. I trzeci. Co w nim tak polubiłam? To, że jest robiony w poprzek, przez co się ładniej układa, że ma dekolt łódkowy, że ma fajne proporcje, że rękawy są odpowiedniej długości i szerokości, że... No jest po prostu idealny.
Ten w morskim/petrolowym kolorze (poniżej, Nr 3) jest najnowszy; w stosunku do wzoru oryginalnego wprowadziłam jedną zmianę: nie skracałam przodu, a jedynie tył wydłużyłam. Włóczka to Flora Dropsa, mieszanka wełny i alpaki 65/35, bardzo przyjemna w robocie, jeszcze nie wiem jak się będzie użytkować - mam nadzieję że bezproblemowo.
 Ten poniżej (Nr 2) jest zrobiony z nieco grubszej włóczki, surowej litewskiej 100% wełny. Nie bawiłam się z przerabianiem wzoru, tylko zrobiłam najmniejszy rozmiar, a i tak wyszedł dość obszerny. Podobnie jak Nr 1 jest często użytkowany.
Trzy takie same to już lekka przesada, ale co poradzę jak mi się tak podobają? No może przez jakiś czas nie zrobię czwartego, poczekam aż któryś z tych dokona żywota.
Przy trzecim chciałam przynajmniej zmienić wzór warkoczowy... i poległam, ten mi się najbardziej podobał, więc zostawiłam jak jest.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

8 komentarzy:

  1. Ależ te sweterki śliczne!
    Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, lubię je :-)
      Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń
  2. Piękne rzeczy uszyte i zrobione, koszula wyszła perfekcyjnie a sweterki są niesamowite. Podziwiam wszystkie prace. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie słowa od Ciebie to zaszczyt i wielka przyjemność :-))) Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Witaj,czy jest szansa uzyskania od Ciebie opisu jak robiłaś te cuda? Robię swetry ale w poprzek nie robiłam jeszcze a bardzo bardzo bym chciała,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Więcej o wzorze można się dowiedzieć ze strony https://www.brooklyntweed.com/?s=natsumi. Generalnie sweter jest robiony z oczek nabranych tymczasowo np. z łańcuszka. Zaczyna się z jednego boku, narzuca tyle oczek, ile trzeba na przód plus tył i przerabia całość, aż do początku dekoltu. Wtedy robótkę rozdziela się na dwie części i do końca dekoltu osobno przerabia tył i przód, po czym łączy się je i przerabia do końca drugiego boku. W tzw. międzyczasie dodając i odejmując oczka kształtuje się skos ramienia, głębokość dekoltu i ew. dolną krawędź. Rękawy nabiera się z żywych oczek i przerabia do mankietu. Resztę żywych oczek zamyka się niewidocznym szewm (kitchener stitch/grafting). Ogólnie nie ma w tym filozofii, dość prosta konstrukcja. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, ja mam sukienkę szarą też wykończoną lamówką czerwoną bo nie mogłam dopasować szarości. Ślicznie to wyszło! A sweterkiem mnie zaintrygowałaś, ani jednego nie mam w poprzek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda że taki kontrast to niezły pomysł? Poza tym uwielbiam takie drobne czerwone elementy, na pewno z szarą sukienką super grają.
      Sweterek w poprzek polecam, może też Ci się spodoba tak jak mnie, warto spróbować. A spruć zawsze można :-)

      Usuń