niedziela, 16 czerwca 2013

Sonata i koraliki / Sonata and beads

Ostatnio wróciły do mnie koraliki, szczególnie szydełkowe sznury: 
niebieskawy komplet powstał z gotowej mieszanki koralików Preciosa, świetne zestawienie kolorów, pasują mi do niemal wszystkiego.
 No i zauważyłam braki w swoich zasobach. Mało mam kolczyków wyszydełkowanych z malutkich koralików, trzeba będzie to nadrobić w najbliższym czasie. Te miedziane powstały już jakiś czas temu, pokazuję z dużym opóźnieniem, ale też i dopiero teraz znalazły odpowiednie towarzystwo do pozowania :-)
 A ta dwustronna bransoletka należy do Mojego Dziecka, powstała na specjalne zamówienie. Koraliki Preciosa (głównie z nich robię wszystkie swoje szydełkowce) tak się prezentują z jednej strony:
 tak wygląda zapięcie:
 a tak po odwróceniu na "lewą" stronę:
A największą radość miałam, i nieustająco mam, z nowego nabytku. Ponieważ stary kołowrotek już się wymęczył długim życiem, zapadła decyzja o wymianie (Finextra, dziękuję za cenne wskazówki!). Sonata  (Kromski i Synowie) przybyła po kilku tygodniach oczekiwania. 
Pierwsze odczucia były dość mieszane: moje stare kołowrotki wydawały się przy niej takie solidne. No nic, zobaczymy jak się będzie sprawować. Na razie jest bardzo przyjemnie, powoli odkrywam słabe i mocne strony. Kręci się lekko i w miarę cicho, z naciskiem na "w miarę". Haczyki na skrzydełkach są kiepskim rozwiązaniem, zbyt łatwo spada z nich nitka, chyba lepsze byłoby kółko-sprężynka jako prowadnica nici. Tak czy siak zabawa przy kołowrotku jest świetna, kręcę motek za motkiem, piorąc i czesząc w międzyczasie kolejne partie runa. Wełna może nie wychodzi idealna, ale to już wina prząśniczki, nie kołowrotka :-) I tylko nie ma kiedy wrzucić na druty skręconej wełny, a chętnie zobaczyłabym w końcu gotowy wyrób.


4 komentarze:

  1. Świetne te Twoje koralikowe biżutki :)) Co do kołowrotka, to nigdy nie próbowałam, ale mnie korci, oj korci... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że koralki się podobają :-) Przędzenia spróbuj koniecznie, bo wkręca jak mało co :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ale cudności ,aż żal że nie noszę ! A podobny kołowrotek mam w piwnicy służył jako kwietnik !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewa, wszystko da się naprawić :-) Koraliki można zacząć nosić (wiem co mówię!), albo przynajmniej robić, a kołowrotek zaprzęgnąć do roboty, do której był przeznaczony :-)

    OdpowiedzUsuń