niedziela, 1 maja 2016

Skarpetkowo znowu / Socks again

Nówki sztuki nieśmigane, leżały od paru tygodni (!) i czekały do dziś na premierę blogową:


Aż żal że takie niemedialne, nie do końca mają kolory takie jak na zdjęciach, tym niemniej ładne są, a już na pewno wygodne. Co do trwałości, wypowiem się za jakiś czas.
Wzór / Pattern: Scylla by Fiona Bennett
Włóczka / Yarn: Opal 4-fach Play, 75% virgin wool + 25% polyamid, 100g/425 m.
Druty / Knitting needles: z żyłką 2,25 mm circular

Te zaś mają już co nieco za sobą, ale nadal nieźle się trzymają, hmm, chyba nie promowały się jeszcze w blogosferze:


Zdaje się, że robiłam je z grubsza wg wzoru Jaywalker, albo podobnego, w każdym razie zaczynając na pewno od palców, bo inaczej nie lubię. Nie pamiętam co to za włóczka, a szkoda, bo wyjątkowo dobra. 
Pierwszy maja dziś, to mnie tknęło żeby podliczyć ile skarpetek pracowicie zdziubałam do tej pory. Nie policzyłam, bo nie pamiętam :-) Jedna para po niedługim użytkowaniu przeniosła się do skarpetkowego nieba (bo z nieskarpetkowej włóczki była i nie wytrzymała), jednej pary nie pokażę  publicznie (bo ma ze 30 lat i nadal żyje, ale trzeba mieć szacunek dla wieku i estetyki), jedna para czeka na pranie (nieskarpetkowa włóczka, wytrzymuje użytkowanie, ale wybitnie traci na wyglądzie i rozmiarze, za to zyskuje na właściwościach cieplnych), ale reszta służy mi dzielnie:
 Mało tego jakoś, a wydawało mi się, że co chwila wiszą mi na drutach skarpety. Na razie wystarcza na tydzień po parze dziennie, fajnie, ale nadal mało.

Aaaa, i zagadka się wyjaśniła. Dziecko zaanektowało mi część urobku: na dowód wsadziło w kadr oskarpetkowaną stopę. Właściwie to jak natężam pamięć to przypominam sobie, że niemal co druga para skarpet wędrowała z drutów prosto do Dziecka, bo tak ma podobno wyglądać sprawiedliwość społeczna. 
W każdym razie cierpię na niedosyt własnoręcznie zdziubanych skarpecioszków, więc nadrabiam: 
Marnie mi idzie, chyba mam za dużo potrzeb w stosunku do własnych możliwości produkcyjnych; ze dwa tygodnie nie przybyło ani jedno oczko i na razie nie zapowiada się na poprawę. 
...
Bo o wyższości skarpet własnoręcznie zdziubanych chyba nie trzeba nikogo przekonywać?

Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Fantastyczne skarpetki :-) Piękne wzory i kolory.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a najfajniejsze w nich to, że są naprawdę artykułem pierwszej potrzeby :-)

      Usuń
  2. Boskie te skarpety !
    Od razu pomyślałam, że powinnam sobie machnąć jakieś. To tak zawsze jest, jak człowiek chwilowo robi co innego. :) Pewnie to forma zazdrości, ale takiej zdrowej. ;-)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo powinnaś, tak dla szybkiej nagrody, krótkie dziubanie - szybki efekt :-) Tak jak ja powinnam w końcu uszyć jakąś dzianinę :-)

      Usuń
  3. Ale porządne skarpety!!!Bardzo mi się podobają!!! :)

    OdpowiedzUsuń