niedziela, 14 lipca 2013

Farbowanie eksperymentalne /Experimental dyeing

Musiałam spróbować. To moja druga próba, bo pierwszej dokonałam kiedyś tam z okazji farbowania pisanek i doświadczenie okazało się bardzo obiecujące. Tylko za pierwszym razem farbowałam sprzędzionego singla, a teraz chciałam zobaczyć, co można zrobić ze strzyży.
Wzięłam surowe uprane runo, rozrobiłam farbki z motylkiem (żółtą, niebieską, wiśniową i brązową - nie dbałam specjalnie o odcienie, bo jak zabawa, to zabawa) w wodzie, dolałam octu, wylałam na wełnę, zawinęłam w folię i pogotowałam na parze. Jak wystygło, wypłukałam - okazało się że wszystkie kolory trzymały się ładnie, z wyjątkiem niebieskiego. Pewnie będzie lekko farbował w każdym praniu niestety. Słyszałam że z niebieskim bywają kłopoty, ale nie znam rozwiązania. Może trzeba utrwalać solą a nie octem?
Wrzuciłam wełnę na czesaki i otrzymałam taką oto sekwencję kolorów w navajo:
- od prawej, początek we wrzosach:
 
 - od lewej, ku zieleni:
 - od prawej i koniec na żółtych tonach:
Brązu jakoś nie mogę się dopatrzyć, wymieszał się z wiśniowym. Białe niedofarbowane kawałki gdzieś się rozeszły w innych kolorach i zupełnie ich nie widać. Zabawne było wybieranie loków o różnym odcieniu, żeby stworzyć w miarę płynne przejścia kolorystyczne, spodobała mi się ta zabawa. Zdecydowanie trzeba będzie pogłębić temat, być może z większą dbałością o odczucia estetyczne, żeby nie bolały zęby jak się patrzy na pokolorowany surowiec.
Efekt nie taki zły, zważywszy na to, co wyszło na etapie początkowym, zaraz po wypłukaniu :-)
Chyba wiem jak to przerobię, może się uda zrobić coś ciekawego z takiego wściekłego zestawienia.

1 komentarz: